Sektor IT – alternatywna rzeczywistość na rynku pracy
Jeszcze kilkanaście lat temu zapytani o najbardziej prestiżowe zawody, jednym tchem wymienilibyśmy prawników, lekarzy czy finansistów. Obecnie we wszelkiego rodzaju zestawieniach dot. najbardziej pożądanych, najchętniej wybieranych czy najlepiej opłacanych profesji dominują programiści, testerzy, analitycy, konsultanci wdrożeniowi i inni przedstawiciele sektora IT. Nic dziwnego, szacuje się, że w Polsce brakuje nawet 50 tys. informatyków. W Unii Europejskiej liczba ta jest dziesięciokrotnie wyższa. W takich warunkach na rynku pracy wytworzyła się alternatywna rzeczywistość – wspaniała dla specjalistów IT, lecz dla firm z branży oraz ich klientów – zdecydowanie mniej korzystna.
Rekruter to też sprzedawca
Trudna sytuacja na rynku pracy zmusza firmy z sektora IT do szukania coraz wymyślniejszych sposobów na prowadzenie rekrutacji. Podczas gdy w innych branżach do zgromadzenia CV wartościowych kandydatów wystarczy umieszczenie ogłoszenia na jednym z popularnych portali, w przypadku IT nie ma to wielkiego sensu. Szanse na odzew są bowiem bardzo niewielkie. Aby być skutecznymi, działy HR muszą podejmować tu typowe zabiegi „sprzedażowe” – aktywnie wyszukując potencjalnych pracowników na portalach społecznościowych i zachęcając ich do zmiany pracodawcy.
Złote góry dla pracownika
Czym rekruterzy kuszą informatyków?
- Wysokim wynagrodzeniem – nawet w przypadku osób bez doświadczenia (w dużych miastach absolwent IT może liczyć na płace rzędu 3000 zł „na rękę”). Po zaledwie kilku latach pracy zarobki bardzo dobrych specjalistów często przekraczają już 10 tys. zł brutto.
- Licznymi benefitami, jak prywatna opieka medyczna, pakiety sportowe, dodatkowy budżet na wakacje, zwiększa pula urlopu, bezpłatne śniadania i lunch, kursy językowe, szkolenia, certyfikaty i konferencje.
- Komfortowymi warunkami pracy – płaską strukturą organizacyjną, nieformalną atmosferą, nowoczesnym sprzętem, biurem ze strefą relaksu (np. z konsolą do gier, piłkarzykami, stołem bilardowym, ping-pongiem itp.), elastycznym czasem pracy, możliwością częściowej pracy zdalnej. Niektóre firmy zbliżają się do granic absurdu oferując swoim pracownikom usługi masażystek w godzinach pracy.
Osobom nie mającym na co dzień kontaktu z branżą nowych technologii zazwyczaj trudno uwierzyć w poziom „rozpuszczenia” pracowników z sektora IT. I rzeczywiście, poruszając się po siedzibach niektórych firm informatycznych łatwo zapomnieć, że ma się do czynienia z miejscem pracy.
Negatywny wpływ na biznes
Firmy informatyczne nie mają jednak wyjścia – jeśli chcą utrzymać kadrę, muszą dostosowywać się do nowych standardów rynku pracy. W przeciwnym razie, wraz z odpływem pracowników, szybko utracą zdolność do skutecznego dostarczania usług swoim klientom.
Nie znaczy to, że ci którzy zapewniają swoim pracownikom rozrywek, kupują sobie wieczny spokój. Bynajmniej – rynek pracy w sektorze IT nie zna litości. Duża rotacja kadry IT przyprawia managerów o ból głowy. Ryzyko odejścia pracowników otwiera listę ryzyk większości projektów informatycznych. Częsta zmiana pracy, np. co kilka miesięcy, nie jest już problemem – trudna rzeczywistość na rynku pracy sprawia, że osoby które nie potrafią zagrzać miejsca na dłużej, nie są już wykluczane z procesów rekrutacyjnych, a przyjmowane z otwartymi ramionami.
Niestabilność kadry ma oczywiście negatywny wpływ na wydajność pracy oraz jakość realizowanych projektów. Klienci biznesowi muszą się jednak z tym pogodzić – w dłuższym okresie zmiana dostawcy najprawdopodobniej nie rozwiąże problemu – borykają się z nim bowiem wszystkie firmy z sektora IT.
Mali cierpią podwójnie
W najgorszym położeniu znajdują się przedsiębiorstwa małe oraz położone poza dużymi miastami. To dlatego, że są zazwyczaj pierwszym przystankiem w karierze specjalistów – po zebraniu doświadczenia młodzi informatycy migrują do większych firm, gdzie mogą liczyć na znacznie wyższe wynagrodzenie i ciekawsze, międzynarodowe projekty. W ich miejsce niewielkie przedsiębiorstwa kształcą sobie nowych, zdolnych absolwentów kierunków IT, tylko po to, aby po jakimś czasie ich stracić.
Podobnie prezentuje się sytuacja firm zlokalizowanych w mniejszych miejscowościach. Ze względu na niewielki rynek pracy, ich największą trudnością jest pozyskanie wykwalifikowanych pracowników. Przedsiębiorcy, nie mając innego wyjścia, kształcą kadrę na własną rękę. Niestety – po przeszkoleniu, pracownicy bardzo często emigrują do dużych miast, w poszukiwaniu wyższych zarobków i większych możliwości zawodowych.
Rynek pracownika
Mając możliwość od wielu lat obserwować go od środka, mam świadomość, że sektor IT to alternatywna rzeczywistość na rynku pracy – bardzo jaskrawy przykład rynku pracownika. Dobrze płatną pracę może znaleźć tu w zasadzie każdy, nawet jeśli nie kształcił się w kierunku IT – wystarczą dobre chęci. Furorę robią obecnie szkoły weekendowe i kursy programistyczne przygotowujące osoby spoza branży IT do pracy w charakterze programisty czy testera oprogramowania. I mimo, że cieszą się ogromną popularnością, a ich absolwenci szybko znajdują zatrudnienie, informatyczny rynek pracy jest wciąż daleki od nasycenia – i nic nie wskazuje na to aby miało się to szybko zmienić.
Automatyzacja i kreatory – recepta na wysokie koszty pracy
Na szczęście szaleństwo oraz rosnące koszty pracy na rynku IT nie muszą bezpośrednio przekładać się na klienta biznesowego. Warunkiem jest jednak wybór odpowiedniego oprogramowania. Takiego, które w jak największym stopniu pozwoli nie tylko na jego efektywną obsługę, ale i dalszy rozwój przez osoby „nietechniczne” (czyli nie mające zbyt wiele wspólnego z IT).
Przydatne są tu przede wszystkim:
- Wszelkiego rodzaju graficzne kreatory – umożliwiające zaprogramowanie systemu informatycznego „krok po kroku”, za pomocą zestawu reguł, barwnych bloków czy strzałek. Kreatory coraz częściej wspierają użytkowników systemów biznesowych w tworzeniu treści marketingowych (np. stron WWW), procesów (np. obieg dokumentów w firmie) oraz raportów (np. zestawienia danych).
- Automatyzacje – pozwalające na wykonywanie złożonych technicznie operacji (np. związanych z diagnostyką czy utrzymaniem systemu informatycznego) za pomocą kilku kliknięć. Wielu producentów oprogramowania wyposaża swoje produkty w mechanizmy automatycznej aktualizacji, wykrywania i naprawy błędów czy też tworzenia i odtwarzania kopii zapasowej.
Dzięki takim właściwościom, oprogramowanie jest w stanie w znacznym stopniu uniezależnić biznes od programistów, architektów czy konsultantów wdrożeniowych. Nie pozwoli ono co prawda na zupełne odcięcie się od kapryśnej branży IT, zdecydowanie ograniczy jednak koszty oraz stres związany ze współpracą z informatykami.