Ile spółki dostaną z tarczy finansowej
Głównie to będą pożyczki – przyznawane szybko, bez stosu papierków. I co ważne, nawet w trzech czwartych umarzane. Wiele zależy od tego, jak bardzo zahamowanie gospodarki z powodu epidemii COVID-19 pozbawiło firmy wpływów z działalności. Wymagań jest więcej, ale na odsłonę szczegółów trzeba poczekać. Tylko, kto ma na to czas…
Polski Fundusz Rozwoju uruchamia „Tarczę Finansową PFR dla Firm i Pracowników” – nowy program pomocowy w ramach Tarczy Antykryzysowej skierowany do ponad 670 tys. polskich przedsiębiorstw – brzmi komunikat funduszu. Stwierdzenie, że uruchamia wsparcie, jednak jeszcze nie oznacza, że już go udziela. Co prawda część uprawnionych beneficjentów może nawet teraz składać wnioski o tę pomoc publiczną, ale termin jej oficjalnego startu zależy m.in. od zgody Komisji Europejskiej.
Taka pomoc, jaki status
Szczegółowe zasady są dopiero opracowywane. Na razie znamy założenia tarczy, określanej też pakietem płynnościowym, bo – jak podkreśla rząd – przez dofinansowanie na specjalnych warunkach ma on ograniczać skutki spowolnienia w gospodarce i przyczynić się do powrotu polskich firm na ścieżkę rozwoju. Co leży zatem u podstaw tak optymistycznej prognozy dla rezultatów tego programu? To finansowy „trójpak” – można rzec, jako że rodzaj i wielkość wsparcia zależy od tego, czy beneficjent ma status mikro, małej lub średniej bądź dużej firmy. Pomoc dla tych ostatnich będzie obsługiwana bezpośrednio przez PFR, natomiast tarcze dla mikrofirm oraz małych i średnich (MŚP) – za pośrednictwem systemów elektronicznych wybranych banków, których lista ma być niebawem podana przez fundusz. Wypełnienie wniosku na stronie www banku będzie zatem podstawą kwalifikowania tych przedsiębiorstw do przyznania im pomocy.
Solidni podatnicy
Tarcza finansowa jest przewidziana dla firm, które prowadziły biznes co najmniej od 31 grudnia 2019 r., nie mogą zalegać z podatkami i składkami ZUS, ani nie może toczyć się wobec nich postępowanie upadłościowe, likwidacyjne czy restrukturyzacyjne. Natomiast rozłożenie tych płatności na raty lub ich odroczenie nie jest uznawane za zaległość.W tarczy dla mikrofirm, zatrudniających od jednej osoby do maksymalnie 9, o rocznym obrocie lub sumie bilansowej do 2 mln euro, przewidziano w sumie 25 mld zł. Przeznaczone zostaną na pożyczki dla tych podmiotów, których przychód w dowolnym miesiącu po 1 lutego 2020 r. spadł o co najmniej 25 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem albo analogicznym w ubiegłym roku. Oczywiście mowa o spadku z powodu zakłóceń w funkcjonowaniu gospodarki na skutek epidemii COVID-19.
Kwota pożyczki zależy od stanu zatrudnienia i skali wspomnianego spadku obrotów. Maksymalna to nawet 324 tys. zł, a średnia kształtuje się na poziomie 70-90 tys. zł. Gdy przychody zmaleją w wysokości 25- 50 proc., bank wypłaci po 12 tys. zł na pracownika, a gdy więcej niż o 75 proc. – na zatrudnionych przypadnie po 36 tys. zł.
Specjalny, preferencyjny charakter pomocy polega na umorzeniu pożyczek, nawet do 75 proc. udzielonej kwoty. Tak dużą ulgę przewidziano dla firm, kontynuujących działalność przez 12 miesięcy od udzielenia wsparcia. Dodatkowe 50 proc. zostanie darowane pod warunkiem utrzymania zatrudnienia przez taki sam okres. Wysokość subwencji będzie malała o 10 proc. za każdy 10-procentowy spadek zatrudnienia.
Podobne preferencje z podobnymi wymaganiami i zastrzeżeniami (w tym utrzymania biznesu i zatrudnienia) czekają podmioty z sektora MŚP – czyli liczące od 10 do 49 oraz od 50 do 249 pracowników, z rocznymi przychodami lub sumą bilansową nie przekraczającą odpowiednio: 50 mln euro i 43 mln euro. Inne jednak będą wysokości pomocy dla tych podmiotów. Łącznie przewidziano na nią 50 mld zł.
Również w tej grupie uprawnionymi do wsparcia są firmy ze spadkiem obrotów o co najmniej 25 proc. w dowolnym miesiącu, licząc od 1 lutego 2020 r., w porównaniu do poprzedniego miesiąca lub analogicznego w 2019 r. Subwencja będzie liczona w odniesieniu do ubiegłorocznych zarobków, jako ich procent, rosnący proporcjonalnie do stopnia utraty wpływów ze sprzedaży. Bez znaczenia natomiast jest wielkość zatrudnienia, a aczkolwiek jego zmniejszanie będzie pomniejszało wysokość umorzenia pomocy, które maksymalnie może odpowiadać jej 75 proc.
Przykładowo, w tarczy dla MŚP, wspomniany spadek przychodów od 25 do 50 proc. oznacza pomoc w wysokości 4 proc. wartości przychodów uzyskanych w 2019 r. Przy spadku obrotów wyższym niż 75 proc. — 8 proc. Według danych PFR, średnia wartość subwencji wyniesie 1,9 mln zł., a maksymalna – 3,5 mln zł.
Rząd stawia tym podmiotom dodatkowy warunek – muszą rozliczać podatki w Polsce (za dwa ostatnie lata obrotowe). Jeśli nie robią tego, na pomoc z tarczy mogą liczyć, jeśli zobowiążą się do przeniesienia rezydencji podatkowej do naszego kraju w ciągu 9 miesięcy od otrzymania subwencji.
Na co to wydać
Uzyskane pożyczki i subwencje można przede wszystkim przeznaczyć na pokrycie kosztów działalności, w tym szczególnie na wynagrodzenia pracowników. Można też z nich spłacać kredyty.Trzy opcje dla dużych graczy
Najbardziej rozbudowany, a zarazem najbardziej dziś „tajemniczy” wydaje się program dla największych graczy na rynku – zatrudniających od 250 pracowników, z obrotami powyżej 50 mln euro albo sumą bilansową przekraczającą 43 mln euro. Przewidziano dla nich trzy formy wsparcia. Wartość tej części tarczy finansowej ma wynieść 25 mld zł, a zakładana kwota bezzwrotnej pomocy – 12 mld zł.
Pierwsza z możliwości to finansowanie płynnościowe – pożyczki czy obligacje na okres dwóch lat (z możliwością przedłużenia o rok), a ich wartość może wynieść nawet 1 mld zł. Drugi rodzaj wsparcia, nazwany preferencyjnym, w postaci pożyczek ma być przyznawany na trzy lata, a częściowe umorzenie uzależnione od straty finansowej przedsiębiorstwa oraz utrzymania zatrudnienia. Maksymalna pomoc w tym przypadku może wynieść 750 mln zł.
Finansowanie inwestycyjne to trzeci wariant pomocy, zupełnie inny od dwóch powyżej. Oznacza, że PFR będzie mógł objąć np. udziały lub emisję akcji – na zasadach rynkowych, albo jako pomoc publiczna. Górna wartość tego wsparcia to 1 mld zł.
Podstawowy warunek ubiegania się o pomoc to oczywiście spadek przychodów (też o co najmniej 25 proc.), ale nie tylko. Duży podmiot może o nią wnioskować w razie utraty zdolności produkcji lub świadczenia usług, albo wstrzymania od niego odbioru produktów lub usług z braku dostępności komponentów lub zasobów na skutek COVID-19, czy gdy nie wpływa do niego więcej niż jedna czwarta należnych mu płatności ze sprzedaży. Ponadto tarcza finansowa jest przewidziana dla przedsiębiorców, którzy na skutek zakłóceń w funkcjonowaniu rynku finansowego nie mają dostępu do rynku kapitałowego lub limitów kredytowych w związku z nowymi kontraktami, a także dla uczestników programów sektorowych.
Uproszczone formalności
Pomoc dla dużych firm rodzi wiele pytań. W założeniach programu brakuje szczegółowych wyjaśnień co do kryteriów przyznawania pomocy – np. czy spadek obrotów ma dotyczyć całej grupy czy jej członkowskich spółek, albo jakie będzie oprocentowanie pożyczek i warunki spłaty. Wiadomo natomiast, że podobnie, jak w przypadku przedstawicieli sektora MŚP muszą one posiadać rezydencję podatkową w Polsce i tu rozliczać podatki, ewentualnie przenieść ją z zagranicy w ciągu 9 miesięcy od udzielenia pożyczki.
Czy i kiedy przedsiębiorcy poznają szczegóły – nie wiadomo. Nie wiadomo też, na ile będą powszechne. Rzecz w tym, że akurat finansowanie największych podmiotów ma mieć charakter indywidualny. Szczegółowe warunki pomocy zostaną sprecyzowane w umowie z daną spółką. Określone też w niej zostaną zobowiązania przedsiębiorcy.
Odpowiedzialność karna
Przedsiębiorca starający się o pomoc z tarczy finansowej, będzie musiał złożyć oświadczenie wymagane do ustalenia, czy spełnia warunki objęcia go pomocą. W dokumencie tym podpisze się pod klauzulą, że jest świadom odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia.Na razie rząd jedynie zapowiada, że formalności będą proste – dla wszystkich beneficjentów. W przypadku dużej spółki wystarczy złożyć wniosek do PFR (wstępnie można nawet już) za pośrednictwem formularza aplikacyjnego dostępnego na jego stronie internetowej. Dopiero po jakimś czasie, mniej więcej po roku, zaplanowano weryfikację spełnienia przez firmy wymagań stawianych programem.
Tymczasem zainteresowani, mimo pozytywnej reakcji na stworzenie pakietu płynnościowego mówią, że czasu to w zasadzie nie mają. Stanisław Gomułka, prezes Business Centre Club (BCC) mówi, że tarcza finansowa jest spóźniona o co najmniej miesiąc. I nie jest osamotniony w swojej ocenie.
– Firmy już zaczęły padać i zwalniać — zwraca uwagę prezes BCC.